niedziela, 21 kwietnia 2013

Orlen Warsaw Marathon

Mamy za sobą pierwszą edycję Orlen Warsaw Marathon. Moje pierwsze odczucia "Wspaniała, gigantyczna, perfekcyjnie zorganizowana impreza".

W piątek pojechałem pod stadion Narodowy gdzie mieściło się miasteczko biegacza odebrać pakiet startowy. Wysiadłem z autobusu i ukazały mi się wielkie namioty biura zawodów, kontenery (przebieralnie i prysznice) oraz stoiska sponsorów. Wszystko  na ogromną i niepowtarzalną skalę w naszym kraju. 






Zdecydowałem się na 10km na dystans maratoński jeszcze trochę za wcześnie.

Niedziela - przyjechałem kilkanaście minut przed 9 start maratonu - 9:30 10km - 9:40. W miasteczku mnóstwo biegaczy część już się rozgrzewała a inni spacerowali w okolicy startu. Od razu poczułem atmosferę biegową. Kilka minut rozgrzewki przy motywujących rytmach muzyki i jazda na strat. Wspaniałe uczucie czekając na stracie z 16 tysiącami biegaczy. Dostaliśmy nawet pozdrowienia od 3 albo 4 pociągów przejeżdżających na pobliskim wiadukcie. Ruszył maraton a 10 min póżniej my. Trasa wymagająca od samego początku, most a później dość długi podbieg pod Tamkę. Następnie mijanka z maratończykami na krakowskim przedmieściu i na Konwiktorskiej 5km biegu. Było ciężko Tamka dała w kość. Długa prosta wybrzeżem i leciutki podbieg na most Świętokrzyski już ostatni kilometr pomyślałem ale w podświadomości wiedziałem ze będzie najtrudniejszy. Setki kibiców na ostatnich 700m, dostałem ogromnego kopa i dobiegłem (bardzo zmęczony) czas 48:07 zabrakło 30s do życiówki. Wielkie gratulacje dla wszystkich uczestników!


Podsumowując jestem zadowolony z tego wyniku tym bardziej że w ostatnim tygodni bardzo mało trenowałem, jestem pełen nadziei że w tym sezonie zbliżę się do 45 min.
Całą imprezę oceniam na 5-. Orlen pokazał że i umie zorganizować wspaniałe święto biegowe.
Maraton wygrał  Etiopczyk Sisay Kasaye (2:09:02), a wśród pań Kenijka Milka Jerotich (02:28:23).
 Najlepszy z Polaków, Arkadiusz Gardzielewski, zajął ósme miejsce, tracąc do zwycięzcy 4 minuty i 41 sekund. Niestety Henryk Szost wycofał się z powodu kontuzji.



poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Jedyny taki test Coopera

Jak wspominałem w poprzednim wpisie w sobotę odbył się Bieg Coopera na naszej nowej piłkarskiej perełce.
Jakby ktoś nie kojarzył o co chodzi w Biegu Coopera. To polega on na przebiegnięciu jak największej liczby metrów/ kilometrów przez 12 min.
Pierwszy raz startowałem w takim teście. więc nie wiedziałem jak go rozegrać taktycznie. Wszystko jak zwykle, super przygotowane prze Fundację Maraton Warszawski. Przebieraliśmy się w szatniach gdzie na co dzień urzędują piłkarze w tym nasza reprezentacja. Szatnia robi wrażenie ale nie oszałamiające myślałem że trochę bardziej na "wypasie". Sam stadion po porostu gigantyczny.
Trasa testu była wytyczona na około boiska po sztucznej murawie i miała 400m czyli tyle ile wymiarowa bieżnia. Miałem nadzieję ze będzie troszkę cieplej a tam temperatura jak na zewnątrz albo i gorzej.

Mój strat odbył się o godzinie 11:20. Wystartowałem z grupą około 30 biegaczy. Po 5 kółku zacząłem nieco słabnąć i zwalniać chyba troszeczkę za szybko wystartowałem, starałem się za wszelką cenę utrzymać tempo. Na szczęście kiedy usłyszałem od Marka Troniny że zostało 80 sekund. Włączyłem ostatni bieg i dociągnąłem do końca. Zrobiłem 2815m czyli 7 kółek i 15m. Przed biegiem zakładałem 2500,600 więc plan wykonany w 100%.
W najbliższych dniach mają być dostępne zdjęcia wiec uzupełnię wpis.
 Za rok trzeba się postarać zrobić wynik powyżej 3000.

środa, 3 kwietnia 2013

Test Coopera na Narodowym


Wczoraj około godziny 12, pojawiła się informacja o wcześniej nie planowanej a raczej niespodziewanej w naszym środowisku imprezie, kolejnej imprezie Fundacji Maraton Warszawski organizowanej razem ze Stadionem Narodowym.










Tym razem nowość Test Coopera na Narodowym. Wspaniała okazja żeby obejrzeć stadion nie tylko z pozycji widza ale również z pozycji piłkarza. Chyba pierwszy raz od otwarcia. Niestety muszę zmartwić tych którzy po pierwszych moich zdaniach  pomyśleli "zaraz muszę się zapisać". Wczoraj po niespełna 5 godzinach zamknięto listę startową. Wystartuje 270 osób od 10 do 13 w grupach po 30 osób.

A tym którzy startują życzę powodzenia i widzimy się w sobotę :)

wtorek, 2 kwietnia 2013

Cel Lwów - pierwszy miesiąć


Podobnie jak Leszek (Leszek biegnie do Wiednia) tylko nieco rzadziej bo raz w miesiącu będę Wam przedstawiał moje postępy związane z wirtualną podróżą do Lwowa. Dziś zakończyłem pierwszy etap wyprawy. Dobiegłem do Garwolina około 65km od Warszawy.




Garwolin małe miasteczko w województwie mazowieckim położone nad rzeką Wilgą.
Ślady osadnictwa na terenie dzisiejszych granic Garwolina pochodzą sprzed około 2000 lat czyli z epoki żelaza. Miasteczko ma około 17tyś mieszkańców.

Największy zbytek to neobarokowy kościół wybudowany na przełomie XIX i XX wieku. Znajdują się w nim obrazy: Przemienienia pańskiego z 1894, Św. Stanisława Kostki, Św. Józefa (XIX w.), Św. Jana Chrzciciela (XVIII w.), Świętych Barbary, Rocha i Rozalii (I połowa XIX w.), a także kielichy z 1762, 1760 i z pierwszej połowy XIX w.


Następny przystanek planuję 60km od Garwolina w Dęblinie.



Zostało 315/360 km.